Czym było Wydarzenie Carringtona?
Wydarzenie Carringtona to nazwa największej zarejestrowanej burzy geomagnetycznej w historii nowożytnej cywilizacji. Miało miejsce 1–2 września 1859 roku, kiedy potężny rozbłysk słoneczny i koronalny wyrzut masy (CME) dotarły do Ziemi. Zjawisko to zostało zaobserwowane przez brytyjskiego astronoma Richarda Carringtona, od którego nazwiska pochodzi nazwa całego wydarzenia.
Carrington jako jeden z pierwszych ludzi w historii zobaczył i opisał rozbłysk słoneczny – jasny błysk światła na powierzchni Słońca, trwający zaledwie kilka minut, ale niosący gigantyczne ilości energii. Nie wiedział wtedy, że jego obserwacja stanie się punktem odniesienia dla badań nad pogodą kosmiczną.
Jakie były skutki Wydarzenia Carringtona w 1859 roku?
Skutki tamtej burzy magnetycznej były spektakularne – zwłaszcza jak na epokę XIX wieku.
Wtedy nie było satelitów, komputerów ani sieci energetycznych, ale sieć telegraficzna – pierwsza globalna technologia komunikacyjna – została poważnie zakłócona.
Oto, co się działo:
- linie telegraficzne iskrzyły i zapalały się,
- operatorzy telegrafów otrzymywali porażenia prądem,
- niektóre urządzenia działały bez podłączenia do baterii, dzięki indukowanym prądom geomagnetycznym,
- zorze polarne były widoczne niemal na całym świecie – nawet nad Karaibami, Kubą i południową Europą.
Dla ludzi tamtych czasów było to zjawisko niemal magiczne – kolorowe niebo, tajemnicze błyski i światła widoczne tysiące kilometrów od biegunów. Dziś wiemy, że to efekt wpływu wiatru słonecznego na ziemską magnetosferę.
Czym właściwie jest burza geomagnetyczna?
Burza geomagnetyczna to silne zaburzenie pola magnetycznego Ziemi, wywołane przez strumień naładowanych cząstek ze Słońca. Gdy dochodzi do koronalnego wyrzutu masy (CME), potężna chmura plazmy (elektrony i protony) uderza w magnetosferę naszej planety.
W efekcie:
- powstają zorze polarne,
- w sieciach energetycznych i komunikacyjnych indukują się prądy,
- satelity i systemy GPS mogą przestać działać,
- komunikacja radiowa zostaje zakłócona.
Im silniejsza burza, tym większe ryzyko dla współczesnej infrastruktury technicznej.
Co by się stało, gdyby Wydarzenie Carringtona powtórzyło się dziś?
To jedno z najczęściej zadawanych pytań przez naukowców i fanów astronomii.
W 1859 roku świat opierał się na telegrafach. Dziś opiera się na elektronice, GPS, satelitach, Internecie i prądzie – czyli na systemach wyjątkowo wrażliwych na pole magnetyczne i przepięcia.
Szacuje się, że współczesne wydarzenie o sile Carringtona mogłoby spowodować:
- awarie transformatorów i sieci energetycznych na całych kontynentach,
- utratę łączności satelitarnej i sygnałów GPS,
- problemy z transportem lotniczym,
- zakłócenia Internetu i sieci komórkowych,
- gigantyczne straty ekonomiczne (nawet kilka bilionów dolarów w pierwszych tygodniach).
Niektóre szacunki NASA mówią, że odbudowa infrastruktury mogłaby potrwać miesiące, a nawet lata.
Czy Wydarzenie Carringtona może się powtórzyć?
Tak – i prędzej czy później na pewno się powtórzy.
Słońce działa w cyklach 11-letnich, podczas których jego aktywność rośnie i maleje. W czasie maksimum słonecznego zwiększa się liczba plam i rozbłysków, a tym samym ryzyko silnych burz geomagnetycznych.
W 2012 roku doszło do potężnego rozbłysku o sile zbliżonej do Wydarzenia Carringtona – na szczęście chmura plazmy minęła Ziemię o zaledwie kilka dni świetlnych. NASA nazwała to „kosmicznym szczęściem”.
Dlatego naukowcy stale monitorują Słońce przy pomocy sond takich jak SOHO, STEREO i Parker Solar Probe, by przewidzieć ewentualne zagrożenia i dać Ziemi czas na reakcję.
Jak chronić Ziemię przed skutkami burz słonecznych?
Nie da się zatrzymać Słońca, ale można minimalizować ryzyko.
Nowoczesne systemy ostrzegania (SWPC, NOAA, ESA) potrafią wykryć CME i dać 12–48 godzin na przygotowanie.
Operatorzy sieci energetycznych mogą wtedy:
- przełączyć systemy w tryb ochronny,
- ograniczyć przepływ prądu,
- zabezpieczyć transformatory i satelity.
Ważna jest też edukacja i świadomość społeczna – aby ludzie wiedzieli, że zakłócenia w GPS czy Internecie mogą wynikać nie tylko z awarii technicznej, ale również z aktywności Słońca.
Ciekawostki o Wydarzeniu Carringtona
- W 1859 roku zorze polarne widziano nawet w Rzymie, na Jamajce i w Kolumbii.
- Kompasy szalały – igły obracały się w kółko, co w tamtym czasie uznawano za „znak z nieba”.
- Współczesna skala burz geomagnetycznych (G1–G5) została opracowana właśnie na podstawie obserwacji podobnych zdarzeń.
- Richard Carrington, mimo epokowego odkrycia, zmarł w zapomnieniu – dopiero po latach jego nazwisko zaczęło pojawiać się w literaturze naukowej.
Wydarzenie Carringtona to nie tylko fascynująca historia sprzed ponad 160 lat, ale też ostrzeżenie dla naszej współczesnej cywilizacji.
Pokazuje, jak potężne i nieprzewidywalne może być Słońce – źródło życia, ale i potencjalne zagrożenie dla technologicznego świata.
Dlatego badania nad pogodą kosmiczną i monitorowanie aktywności słonecznej są dziś ważniejsze niż kiedykolwiek.
Może minąć sto lat, może tylko dziesięć – ale kolejna burza na miarę Wydarzenia Carringtona jest nieunikniona.
Pytanie brzmi: czy będziemy na nią gotowi?


